Archiwum bloga

środa, 18 września 2013

Złość

Ponoć złość piękności szkodzi... Cóż - jako, że nie mam w tej materii nic do stracenia, złoszczę się dzisiaj cały dzień. A jest o co!

Zaplanowałem, że wybierzemy się dzisiaj na rower, na dwa dni. Trasa bardzo fajna i ciekawa (dzień pierwszy: http://www.endomondo.com/routes/246239374, dzień drugi: http://www.endomondo.com/routes/246609046). Naprawdę cieszyłem się jak głupi, wierzyłem, że dziś i jutro będzie pogoda, choć wszyscy podchodzili do tego mega sceptycznie. Wypożyczyłem klucze do domku w Wysowej do taty z pracy i co? Poza jednym Dominikiem nikomu się nie chciało nigdzie jechać! A i Dominik wyjechać mógł dopiero późnym popołudniem, więc cały plan wziął w łeb... Bo co to za frajda jechać samemu?

Ja nie wiem... Potem płaczą wszyscy - a to, że się nudzą, a to, że nie mają perspektyw, planów, możliwości, a to, że nigdzie nie byli, że nic nie widzieli... Może i Beskid Niski to nic nowego - nasze rodzinne strony - ale założę się, że sporo osób mimo wszystko nie było w wielu jego zakątkach! Zresztą - to przecież frajda wyrwać się z domu, zrobić coś ciekawego, korzystać z ostatnich chwil lata... Zawsze można sobie jakoś zorganizować czas, jeśli tylko się chce! Nie każdy ma może szansę, żeby podróżować po świecie, ale losowi trzeba dopomagać, i robić tyle, ile się da, w miarę swoich możliwości. Trzeba korzystać z życia, bo kto wie, ile nam jeszcze zostało. No co? Trzeba, po prostu trzeba coś robić, a nie tylko siedzieć w Internetach i tyć!

CARPE DIEM!!!

Szukając zatem ukojenia dla zszarganych nerwów i alternatywnego zajęcia, wyciągnąłem dzisiaj nareszcie gitarę, i pograłem na niej chyba z godzinę; przypomniałem sobie wszystkie h7 i inne cis7, no a przede wszystkim naprawiłem stroik, który nie działał już od jakichś dwóch lat.

Potem ugotowałem sobie obiad. Ostatnio staram się jeść zdrowo, w czym mnie bardzo wspiera mama (czasem wczuwa się aż nazbyt, wciskając we mnie różne dziwne warzywa), ale dzisiaj pozwoliłem sobie na coś wyjątkowo tłustego - na frytki. Frytki te zrobiłem z ziemniaczków od sąsiada, wyszły idealnie chrupkie i idealnie złote, niezbyt słone, tak jak lubię. Do tego zjadłem kaczkę, którą upiekła mi kiedyś mama, i którą przygrzałem tylko w mikrofali. Czymś zdrowszym była natomiast marchewka z groszkiem, którą udusiłem i przygotowałem sobie również sam. Jak na pierwszy raz wyszła cudowna! Nie mam, niestety, zdjęcia - byłem bardzo głodny, podjadałem już przygotowując jedzenie, a kiedy było gotowe, wszystko zjadłem szybko... Liczę więc, że uwierzycie mi na słowo! :)

Żeby nie zaliczać tego dnia do zmarnowanych, pod wieczór skosiłem jeszcze trawę, żeby nie musieć robić tego w przyszłym tygodniu. Dalej mam nadzieję, że może w przyszłym tygodniu ludzie się obudzą i przestaną wreszcie, jak to zwykle mawia Dominik, kisić w domu ogóra... To właściwie ostatni dzwonek - sezon rowerowy nie skończy się być może z początkiem roku akademickiego, ale więcej już w Beskidzie w tym roku nie pojeżdżę, bo rower zabiorę ze sobą do Zabrza.

Dwie powyższe trasy, które ułożyłem, dają mi jeszcze spore szanse na zaliczenie wszystkich miejscowości powiatu w lecie, a więc ukończenie mojego wyzwania.

W poniedziałek byliśmy z Dominikiem na Biorytmie.
http://www.endomondo.com/workouts/246432363/4068443
http://www.endomondo.com/workouts/246432848/4068443

Powoli zaczynam zastanawiać się, co z moją siłownią będzie w Zabrzu. Czy znajdę odpowiednie miejsce i czas? Bardzo chciałbym... Widzę, jak powolutku zmienia się moje ciało; wbiłem się w odpowiedni rytm, który nakazuje mi ciągle być w ruchu, ciągle coś robić. Podoba mi się to, nie chcę z tego rezygnować wbrew temu, co mówią inni - nawet ci całkiem bliscy. Ostatecznie to moje życie, i tylko ja wiem, jak chcę, żeby wyglądało...

Na koniec, żeby zakończyć pozytywnie, chciałbym tylko wspomnieć, że do świata blogerów dołączyły właśnie dwie moje sympatyczne koleżanki, przyjaciółki - Maria i Emila. Dziewczyny prowadzą bloga Make life Lemko. Życzę im dużo wytrwałości i wielu pomysłów, bo z tego, co widzę do tej pory, zapowiada się naprawdę ciekawie! :)

Make life Lemko - blog Marii i Emilii: www.makelifelemko.blogspot.com

Wszystkich Was, którzy tu wchodzicie, serdecznie zapraszam w odwiedziny na blogu dziewczyn. Ostatnio dowiedziałem się, że jest Was całkiem sporo - niby mam wgląd w statystyki, ale to tylko bezduszne cyfry, tymczasem okazuje się, że sporo moich z Was jest ze mną wirtualnie, za co wielkie dzięki! :)

2 komentarze:

  1. Na Krakowskiej na Rokitnicy jest jakaś siłownia, wprawdzie tam nie byłam, ale może warto zajrzeć ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo blisko mojego mieszkanie, kiedyś tam byłem żeby się zorientować, i raczej drogo i nieciekawie, no, chyba, że coś się zmieniło... :)

      Usuń