Archiwum bloga

wtorek, 23 lipca 2013

Gossip boy?

Wczorajszy i dzisiejszy dzień upłynęły pod znakiem spotkań, plotek i rozmów z ludźmi. Wczoraj byliśmy z Dydkiem i Kasiką u Gaby, której nie widziałem już od dawna, dzisiaj wpadłem na chwilę do Sity, by zaraz potem jechać do Pana Boga, który zaprosił mnie już kiedyś na kawę.

Mógłbym gadać i gadać... Całymi godzinami.

Ale...

Teraz przyznam się do grzechu - wczoraj górę wzięło lenistwo, i odpuściłem sobie trening na siłowni, a na domiar złego zbisurmaniłem jeszcze Dydka.... Źle mi z tym, kajam się więc grzecznie, i od dzisiaj już nad sobą pracuję, a nie tylko obiecuję!

Szczerze powiedziawszy, gorzej się czuję po tym weekendzie, który był naprawdę spokojny, jeśli idzie o ruch, niż w trakcie tygodnia, w którym jestem ciągle aktywny... Niby odpocząłem, ale tak naprawdę psychicznie jestem zmęczony. Idąc więc za ciosem biorę się w garść i wracam do formy, że tak powiem.

Dzisiaj byliśmy z Dydkiem na basenie, gdzie przepłynąłem standardowy dla siebie dystans kilometra.

http://www.endomondo.com/workouts/220218515/4068443

Potem na rowerze pojechałem do Sity, a dalej do Pana Boga i do domu.

http://www.endomondo.com/workouts/220415395/4068443
http://www.endomondo.com/workouts/220415422/4068443
http://www.endomondo.com/workouts/220415435/4068443

Bardzo był dla mnie motywujący SMS od Ani (pozdrawiam, bo teraz już wiem, że czytasz tego bloga!). Człowiek czuje się bardzo fajnie, jak się dowiaduje, że jego zapał zaraża też innych. To sprawia, że się chce jeszcze bardziej, a spirala motywacji nakręca się. (Biolog powiedziałby, że to dodatnie sprzężenie zwrotne.)

Jutro ostatni, albo przedostatni dzień praktyk. Dziś panie z "jedynki" żegnały się z nami - ze mną i z Kasią - i było to szczere, autentycznie miłe przeżycie. Ja wiem, że w przyszłości nie będę mógł przywiązywać się do pacjentów, bo zwariuję, ale... Ci akurat pacjenci to pierwsi "nasi" pacjenci - czyż więc nie będziemy zawsze wracać do nich myślą? :)

2 komentarze:

  1. znam to- że tak powiem- z autopsji! Codziennie idę do szpitala i rozmyslam co u moich ulubionych pacjentow, przejmuje się i dużo z nimi rozmawiam. W końcu to może byc jedna z niewielu takich okazji, bo niestety w zawodzie lekarza czesto brakuje na to czasu, a poza tym trzeba byc troszkę zdystansowanym, żeby nie zwariować. Więc korzystajmy, poki mozemy : ))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak na dobrą sprawę nie ma się co przywiązywać, bo to niezbyt profesjonalne - ale to dopiero później, w pracy, w zawodzie. Na razie, dopóki nie wykonuję żadnych skomplikowanych procedur medycznych, jedyne, co tak naprawdę mogę zaoferować tym ludziom, to moje pozytywne nastawienie. Masz rację, trzeba z takiej okazji korzystać! To dla mnie cenne doświadczenie - te praktyki, które właśnie wczoraj zakończyłem. Nie wiem jeszcze, jak w rzeczywistości będzie wyglądać moja przyszła praca jako lekarza, mogę mieć tylko jakieś wyobrażenia, które zweryfikuje rzeczywistość, ale wydaje mi się, że bez tego doświadczenia byłaby ona niekompletna.

      Przy okazji - wielkie wakacyjne pozdro dla Ciebie! ;)

      Usuń