Michał pisząc na Servusie miał rację - to już nie są takie same wakacje jak rok temu. Wczoraj to nawet nie miałem czasu niczego napisać... Praktyki w porządku, zresztą, tak jak dzisiaj, z tym, że dzisiaj wypuścili nas wcześniej, bo ma być na oddziale jakaś wizyta jakichś urzędników, czy tam jakaś kontrola, i sztuczny tłum jest zbędny. Po praktykach natomiast basen, i kolejny kilometr do statystyki.
http://www.endomondo.com/workouts/213824846/4068443
No a pod wieczór - wreszcie! - Monika. Nie mogłem się doczekać tego spotkania, bo nie widzieliśmy się już chyba prawie dwa miesiące, ale teraz nareszcie oboje jesteśmy w Gorlicach - ja, student medycyny, i Monika, wreszcie spełniające swe marzenie przyszła aktorka.
Spotkanie zaowocowało przejażdżką rowerową, bo nie była to raczej wielka trasa - za dużo mieliśmy sobie do powiedzenia. Przejeżdżaliśmy przez Ropicę Polską, Szymbark i Bystrą.
W sumie zrobiliśmy sobie tylko kilka zdjęć telefonem na szczycie gorlickiej Golgoty. Doszedłem do wniosku, że robienie na siłę zdjęć tabliczkom z nazwami miejscowości nie ma sensu, bo przecież cała trasa, jaką pokonuję, zapisana jest na Endomondo.
http://www.endomondo.com/workouts/214780203/4068443
Widoki na Gorlice z Golgoty są godne uwagi, czego, niestety, mój telefon nie oddaje nazbyt wiernie...
A oto i my - za sobą stęsknieni, rozpromienieni...
...skłonni również do refleksji - czasem bardziej, a czasem mniej głębokich. :)
Dzisiaj natomiast po praktykach poszedłem z Dydkiem na siłownię. I, prawdę powiedziawszy, nie jestem szczególnie zadowolony. Na początku musiałem nieco się rozgrzać, choć to może nie do końca dobre słowo, bo upał lał się z nieba...
http://www.endomondo.com/workouts/214780775/4068443
Potem zrobiłem kilka ćwiczeń na grzbiet i na triceps, ale nie wiedziałem, jak poprawnie wykonywać pozostałe. Zdaję sobie sprawę, że kręgosłup to rzecz święta, więc, choć nie dźwigam wielkich ciężarów, postanowiłem poczekać, aż będzie na siłowni ktoś, kogo bez skrępowania mógłbym poprosić o instruktaż. Tak więc dzisiaj zrobiłem tylko połowę tego, co sobie zamierzyłem...
http://www.endomondo.com/workouts/214781289/4068443
Po siłowni wróciłem do domu, akurat udało mi się zdążyć na autobus, bo teraz przez ten remont mostka koło mnie Srokobus jeździ chyba jak chce. Zjadłem obiad, i po trzeciej przyjechały do mnie Monika i Justyna. Obejrzeliśmy jednym okiem kasetę z naszej z Moniką I Komunii, i pod wieczór pojechaliśmy na rowerach do Gorlic, gdzie na rondzie czekał na nas Przemek, który przyjechał punktualnie co do minuty (!) na umówioną godzinę.
Dzisiaj znów wybraliśmy się w stronę Biecza, i uważam, że to był całkiem dobry dystans, zwłaszcza, że z tych sześciu wycieczek w ramach lipcowego wyzwania ta z pewnością zawierała największą liczbę podjazdów pod górkę. Fakt, wczoraj wjeżdżaliśmy na Golgotę, ale to ostatecznie tylko jedna górka, a od strony Bystrej nie jest znowu aż taka stroma.
Nasza dzisiejsza trasa na Endomondo prezentuje się tak.
http://www.endomondo.com/workouts/214532966/4068443
Jechaliśmy od Gorlic kolejno przez: Zagórzany (malutki fragment), Klęczany, Strzeszyn, Biecz, Binarową (przejeżdżaliśmy obok zabytkowego kościoła, tego od UNESCO), Racławice (ale nie te od bitwy), Rożnowice, Sitnicę, Bugaj, znów przez Strzeszyn, Korczynę (ten sam malutki fragment), Libuszę, Kobylankę, i znów byliśmy w Gorlicach.
Przy starym, opuszczonym budynku, bodajże w Strzeszynie, zrobiliśmy sobie kilka zdjęć.
Ze zdjęć to właściwie tyle na dzisiaj - tak jak już pisałem, nie ma sensu robić na siłę zdjęć tabliczkom miejscowości. A teraz idę spać, bo jutro znów muszę wstać wcześnie rano... Może nie w stu procentach wypoczęty, ale na pewno spełniony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz