Archiwum bloga

środa, 17 lipca 2013

Dalsze plany

Poniedziałkowa pogoda niezbyt sprzyjała rowerowym wojażom, natomiast wczoraj pojechałem z tatą i z ciocią na działkę na czereśnie. Okazało się, że nie bardzo jest co zrywać, ale rower sobie już później darowałem...

Za to siłownia - zawsze spoko! Coraz więcej wiem, i fajnie się tak potem człowiek czuje, jak już sobie da w kość. No pain, no gain, mawiają. To i zmęczony jestem, ale szczęśliwy.

W poniedziałek na siłce towarzyszył mi Przemek i Dydek.

http://www.endomondo.com/workouts/216697562/4068443
http://www.endomondo.com/workouts/216698091/4068443

Wczoraj było nas z Przemkiem tylko dwóch.

http://www.endomondo.com/workouts/216949282/4068443
http://www.endomondo.com/workouts/216949568/4068443

Miałem niby chodzić na Biorytm w poniedziałki, środy i piątki, ale skoro Przemka jutro i w czwartek nie będzie, to nie będę świrował jarzębiny; różnicy mi to nie zrobi, a zawsze to we dwóch raźniej.

W międzyczasie poczytuję sobie Pana Bochenka, i powiem szczerze - zupełnie to inne czytanie; na wakacjach, dla przyjemności, to aż się chce!

Dziś po praktykach szybciutko pobiegłem na basen, przepłynąć co swoje.

http://www.endomondo.com/workouts/217446220/4068443

Popołudniu wybraliśmy się z Moniką z zamiarem zwiedzenia Odernego, Nowicy i okolic, niestety, musieliśmy zawrócić w Bielance, bo Monika była po oddawaniu krwi, i nie bardzo miała siłę na taką trasę, a już szczególnie na podjazd w Bielance.

http://www.endomondo.com/workouts/217613423/4068443

Nic straconego! Zatrzymaliśmy się u Dydka, tam chwilę posiedzieliśmy i pogadaliśmy, i potem ruszyliśmy dalej.



http://www.endomondo.com/workouts/217658639/4068443

Wpadłem jeszcze na chwilę na Justynę, a właściwie to ona zawołała mnie, bo akurat przejeżdżałem koło jej domu i zobaczyła mnie z balkonu. Pogadaliśmy, a potem, zamiast na Lipowej, wyjechałem prawie na szczycie Golgoty... Chciałem dodać kilometrów? Chciałem. To i mam za swoje!





Martwię się tylko trochę, że nie uda się zaliczyć tych wszystkich miejscowości powiatu w lipcu... Cóż, nawet jeśli - wyzwanie przeciągnie się wtedy na wrzesień, a wtedy na pewno się uda!

Jutro mam wolny dzień i nie idę na praktyki. Mam zamiar pojechać na rowerze aż za Magurę, do granicy państwa, do Koniecznej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz