Archiwum bloga

piątek, 9 maja 2014

Znów przyjdzie maj...

Znów przyjdzie maj
A z majem bzy...
Tak śpiewała kiedyś Beata Kozidrak. A potem szła - piechotą do lata. I rzeczywiście, bzy z naszego ogródka czuć jak tylko otworzy się drzwi w pokoju Szczepana.

Próbuję się w sobie zebrać, i za siebie zabrać. Może tak naprawdę potrzebuję do tego właśnie takiego "motywatora", jakim był dla mnie w wakacje ten blog? To był dla mnie złoty czas - co dzień w ruchu, a teraz, mimo, że pamiętam dobrze, jaką mi to wtedy sprawiało satysfakcję, dzień ucieka za dniem, i tak o, nic się nie zmienia...

(Jeśli o pisanie chodzi, również wyszedłem chyba z wprawy, bo Servus medicus stoi w miejscu, a ten mój leciwy już blog na hasło dawno mnie nie uświadczył...)

Ale! Dzisiaj na takie właściwe rozpoczęcie sezonu rowerowego, i na początek przygotowań kondycyjnych przed wyprawą, przejechałem się tam i z powrotem do Świętochłowic, odbierając przy okazji książkę o fotografii od jakiegoś uprzejmego człowieka, który robił chyba porządki w swoich rzeczach.

http://www.endomondo.com/workouts/336685448/4068443
http://www.endomondo.com/workouts/336688942/4068443

Może właśnie to jest ten moment, że to moje lenistwo i nieróbstwo wreszcie przeważy jakąś szalę, i wreszcie czara goryczy się przeleje? Ostatecznie ten semestr nie jest taki ciężki... Ciężka to będzie dopiero sesja...

Tymczasem czekam na lato. Nawet Śląsk skąpany w słońcu i młodej zieleni prezentuje się całkiem uczciwie.

1 komentarz:

  1. A tam UMP to są dopiero okolice. Doceniajmy sesje ciągłą na medycznym, bo dzięki temu szybciej bedzie lato i szybciej wskoczysz na rowerek i pojedziesz gdzie tylko będziesz chciał

    OdpowiedzUsuń